Billewiczowska krew i wychowanie Józefa Piłsudskiego

Józef Piłsudski wspominał, jak jego dziadek Billewicz ogromnie się oburzył, czytając „Potop” Sienkiewicza. „Ten młokos Sienkiewicz nie wie nawet, co to Billewicze, a porywa się o nich pisać!”. Sienkiewicz pisał wprawdzie o tym żmudzkim rodzie, z którego wywodziła się matka Marszałka, że miał znakomite koligacje, był zamożny i wpływowy oraz wielce szanowany w powiecie rosieńskim. Ale dziadka Billewicza oburzyły słowa „choć do wielkich zaszczytów nie dochodził”, gdyż Billewiczowie, piastujący urząd starostów żmudzkich, zasiadali w senacie. Po latach syn dziadka, Jan Billewicz, odwiedził swego krewnego w Belwederze. Powiedział mu wówczas: „Pamiętaj, Ziuk, że jeśli tu jesteś, to przez krew billewiczowską. Tak zawsze było, co Billewicze zebrali, to Piłsudscy roztrwonili”. To jednak nie majątki, lecz billewiczowskie wychowanie doprowadziło Józefa Piłsudskiego do Belwederu.

Matka Marszałka, Maria Billewiczówna, urodziła się w 1842 roku w rodowych dobrach w majątku Adamów na Żmudzi. Jeśli dzieciństwo Ziuka było, jak sam mówił, „sielskie i anielskie”, to jego matki – smutne. Została sierotą jako czterolatka, a Antoni Billewicz, załamany śmiercią żony, nie zajmował się małą Marysią. Elga Kern, biografka matki Marszałka, pisała: „Wobec maleńkiej córeczki zachowywał się zupełnie obojętnie i nigdy nie dążył do osiągnięcia wpływu na kształtowanie jej osobowości”. Nie zmieniło się to po powtórnym ożenku Antoniego Billewicza.

Rolę opiekuna wziął na siebie dziadek Kacper Billewicz, były prezes sądu w Wilnie. Kochając wnuczkę, wychowywał ją w dużej dyscyplinie, „nieco żołnierskimi metodami”. A więc karność i posłuszeństwo, ale z drugiej strony nacisk na zachowanie spokoju i pogody ducha.

Była to „końska kuracja”, jak stwierdziła Elga Kern, mająca jednak na celu zahartowanie osobowości dziewczynki, przygotowanie jej na znoszenie trudów życia. Zapewne wpłynęło to na stosunek Marii do własnej, od dzieciństwa chronicznej choroby, którą było – jak diagnozowano wówczas – zapalenie stawu biodrowego, zapewne na tle gruźliczym. Choć wychowanie dziadka było surowe, wnuczka wspominała go z czułością.

Dziadek Kacper Billewicz opowiadał Marysi, nazywanej Masią o polskich powstaniach i bohaterach narodowych. „Najbardziej ulubionym bohaterem Masi stał się pod wpływem tych opowiadań Tadeusz Kościuszko” – stwierdzała Maria Juścińska.

 

Ziuk sercu najbliższy

Maria Billewiczówna wyszła za mąż w 1863 roku za dość bliskiego krewnego, Józefa Wincentego Piłsudskiego, ciotecznego brata jej matki. Dziadkowi, który chyba ubolewał, że nie ma wnuka, już w chwili swojego ślubu oświadczyła, że będzie miała syna. Gdy Maria i Józef stanęli przed ołtarzem, trwało już powstanie styczniowe. Józef Wincenty został komisarzem Rządu Narodowego na Żmudzi, jednak po pewnym czasie, śledzony, obawiając się dekonspiracji i aresztowana, przeniósł się z żoną do majątku Zułowo na Wileńszczyźnie, wniesionym przez nią w posagu.

W Zułowie, a potem w Wilnie, zaczęły przychodzić na świat dzieci Piłsudskich. Maria urodziła ich dwanaścioro. „W ten sposób trwoniła swoją teraźniejszość, stwarzając czasy przyszłe” – stwierdzała Kern, chyba ubolewając, jako feministka, nad życiem Marii, lecz ciesząc się zarazem, gdyż była ona matką Marszałka, który współtworzył owe, lepsze dla Polaków, czasy.

Ziuk, czyli Józef Klemens Piłsudski, był czwartym z kolei dzieckiem.

„Pani Maria kochała wszystkie swoje dzieci – pisała Elga Kern – Powtarzała często, że są bogactwem jej życia. Ale Ziuk, chociaż może nie zdawała sobie z tego sprawy, był jej sercu najbliższy”.

 

Będę bohaterem

Pamiętając żywo opowieści dziadka, Maria Piłsudska, w ty samym duchu wychowywała dzieci, zapoznając je z ojczystymi dziejami i czytając im dzieła wieszczów. Pewnego razu Ziuk zapytał, czy Kościuszko był bohaterem. Upewniwszy się o tym u matki, oświadczył: „Mamuś, ja też będę bohaterem”.

Maria Piłsudska lubiła cytować słowa Zygmunta Krasińskiego „Będzie Polska w imię Pana”, co zapadło w pamięć Ziukowi.

Józef Piłsudski wspominał:

Matka, nieprzejednana patriotka, nie starała się nawet ukrywać przed nami bólu i zawodów z powodu upadku powstania, owszem wychowywała nas robiąc właśnie nacisk na konieczność dalszej walki z wrogiem ojczyzny.

Jednak pamięć o powstaniu styczniowym, przekazana Ziukowi, nie przerodziła się u niego w kult męczeństwa, lecz w podziw dla bohaterów zrywu narodowego i reprezentowanych przez nich wartości.

Wpływ i przykład matki zapewne ukształtował też stosunek Piłsudskiego do religii. Kernowa stwierdzała: „Pani Maria, nie przywiązując zbyt wielkiego znaczenia do ceremonii kościelnych, była pobożna, jak wszyscy ludzie czyści i prostego serca”. O religijności Piłsudskiego mówiono i pisano różnie, nie był praktykującym katolikiem, lecz – wychowany w Wilnie – miał przez całe życie nabożeństwo do Matki Boskiej, wyobrażonej w Ostrobramskim obrazie.

Maria Piłsudska kształtowała charakter dzieci według zasad, jakimi się w jej wychowaniu kierował dziadek. Zofia Zawiszanka, autorka powieści o dzieciństwie Piłsudskiego – Marszałek uznał ją za najlepszą książkę, jaką o nim napisano – tak charakteryzowała zasady wychowawcze Kacpra Piłsudskiego: „Chodziło o to, żeby zawsze wykonywać ściśle, co się zamierzyło, wolę starszych szanować jako prawo, a każdą przykrość znosić bez dąsów, nawet pogodnie, nie dając nic po sobie poznać”. Maria zrobiła małe ustępstwo od tych reguł: nie zmuszała dzieci do jedzenia potraw, których nie lubiły.

 

Żmudzki charakter

Ziuk przeszedł dobrą szkołę charakteru.

Matka od najwcześniejszych lat starała się rozwinąć w nas samodzielność i podniecała w nas uczucie godności osobistej.

Dla Piłsudskiego oznaczało to, że człowiek powinien wyrażać swoje przekonania czynem, bez względu na skutki.

Juścińska pisała o Marii Piłsudskiej, że miała cechy osobowości właściwe dla wielu mieszkańców Żmudzi, a były to „milcząca skrytość, prostota, spokój ducha i odwaga oraz pewna zaciętość”. Niewątpliwie te rysy osobowości Józef Piłsudski odziedziczył po matce.

Po pożarze majątku w Zułowie w 1874 roku rodzina Piłsudskich przeniosła się do Wilna. Ziuk i jego brat Broniś uczyli się w gimnazjum. Matka, choć nienawidziła języka rosyjskiego, nauczyła się go, by pomagać synom w nauce i mimo postępującej choroby odrabiała z nimi lekcje. Józef Piłsudski opowiadał Wacławowi Sieroszewskiemu, swojemu biografowi, że skarżył się matce na rusyfikatorski klimat szkoły, na szykany z powodu odzywania się się po polsku. Radziła mu wówczas: „Cóż robić, synu, cóż robić! Wyrośniesz, pomścisz. A teraz ucz się, ucz. Nie daj najmniejszego powodu do zaczepki”.

Maria Piłsudska zmarła w wieku zaledwie 42 lat w Wilnie. Ziuk był wtedy nastolatkiem. Została pochowana w rodowych Sugintach. Dla Józefa Piłsudskiego pozostała na zawsze punktem odniesienia. Tak o tym później mówił:

Gdy jestem w rozterce ze sobą, gdy wszyscy są przeciwko mnie, gdy wokoło podnosi się burza oburzenia i zarzutów, gdy okoliczności nawet są pozornie wrogie moim zamiarom – wtedy pytam samego siebie, jak by mi matka w tym wypadku kazała postąpić i czynię to, co uważam za jej prawdopodobne zdanie – już nie oglądając się na nic.

 

W ostatniej woli, Marszałek napisał:

Matka mnie do tej roli, jaka mnie wypadła, chowała.

Polecił, by sprowadzić z Sugint na Litwie jej trumnę i pochować wraz z jego sercem w Wilnie, na cmentarzu na Rossie, wśród żołnierzy, którzy polegli w walkach z Armią Czerwoną o miasto w 1919 roku. Życzenie to zostało spełnione rok po jego śmierci, w maju 1936 roku.

 

Autor: Tomasz Stańczyk

 

Bibliografia:

  • M. Juścińska, Marja Piłsudska z Billewiczów matka Marszałka, Wilno 1936
  • E. Kern, Maria Piłsudska, matka Marszałka, Warszawa 1935
  • J. Piłsudski, Jak zostałem socjalistą; w: J. Piłsudski, Pisma Zbiorowe, t. 2 Warszawa 1937
  • W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, Piotrków 1915
  • Z. Zawiszanka, Świt wielkiego dnia. Opowieść z dzieciństwa marszałka Piłsudskiego, Warszawa 1933
Ilustracja: karta ze zdjęciami rodziców Józefa Piłsudskiego – Marii z Billewiczów i Józefa Wincentego Piłsudskich. Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, depozyt Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego.