Polacy i Ukraińcy przeciw Rosji

Symon Petlura i Józef Piłsudski salutują w oknie wagonu, Winnica 1920Gdy na początku XX wieku coraz bardziej rysowała się możliwość wielkiego europejskiego konfliktu, zarówno Polacy, jak i Ukraińcy w Galicji, zaczęli przygotowywać się do udziału w wojnie przeciw Rosji, panującej nad większością ziem zamieszkałych przez te narody. Polacy mieli nadzieję, że w ostatecznym efekcie europejska wojna przyniesie odbudowanie Rzeczpospolitej. Ukraińcy natomiast chcieli stworzyć własne państwo. Były to cele dalekosiężny, możliwe do zrealizowania pod warunkiem pokonania Rosji przez Austro-Węgry i Niemcy.

Legiony Polskie i Strzelcy Siczowi

Do wielkiej europejskiej konfrontacji Polacy przygotowywali się tworząc Związek Strzelecki, Towarzystwo „Strzelec”, Polskie Drużyny Strzeleckie. Ukraińcy, zainspirowani pojawieniem się polskich organizacji paramilitarnymi, zaczęli tworzyć własne. W rezultacie wyszkolonych zostało kilkanaście tysięcy Polaków i Ukraińców. Gdy wybuchła I wojna światowa, stali się on rdzeniem Legionów Polskich i Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych, będących formacjami armii austro-węgierskiej.

W początkowej fazie wojny Rosjanie zajęli Galicję Wschodnią, zamieszkałą w większości przez Ukraińców. Wprowadzili tam brutalne rządy okupacyjne, likwidując wszelkie organizacje ukraińskie, represjonując i wywożąc w głąb Rosji, ukraińskich działaczy narodowych oraz rozpoczynając rusyfikację podbitych ziem. Polityka ta wypływała z fałszywej idei – którą także dzisiaj prezentuje Rosja – że Ukraińcy są po prostu częścią narodu rosyjskiego, trzeba zatem tępić ich dążenie do utrzymania własnej tożsamości i niezależnego bytu.

Ukraińcy stoczyli latem 1916 roku ciężki bój pod Brzeżanami (w których urodził się Edward Śmigły-Rydz, wówczas pułkownik Legionów), mający znaczenie dla Strzelców Siczowych, jak walka Legionów pod Kostiuchnówką. Strzelcy Siczowi stali się następnie najlepszą formacją armii Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Państwo to powstało w styczniu 1918 roku. Ukraińska Centralna Rada ogłosiła wówczas powstanie niepodległej Ukraińskiej Republiki Ludowej. Odpowiedzią Rosji Lenina było proklamowanie w Charkowie bolszewickiej Ukrainy i najazd. Armia Czerwona wkroczyła do Kijowa, szybko jednak została wyparta z Ukrainy naddnieprzańskiej przez ofensywę wojsk niemieckich i austriackich. W tym czasie upadła władza Centralnej Rady i powstało Państwo Ukraińskie z hetmanem Pawło Skoropadskim na czele. Kilka miesięcy jego rządów było ważnych dla umocnienia się ukraińskiej tożsamości, powstały wówczas uniwersytety i gimnazja ukraińskie. Skoropadski nie był jednak zwolennikiem pełnej niepodległości Ukrainy. Jesienią 1918 roku ogłosił, że Państwo Ukraińskie sfederuje się w przyszłości z Rosją, gdy pozbędzie się ona rządów bolszewickich. Ta deklaracja i wycofanie się wkrótce później, w grudniu 1918 roku, wojsk państw centralnych z ziem Ukrainy naddnieprzańskiej w końcu 1918 roku oznaczało koniec hetmanatu. Wyłoniła się nowa władza ukraińska – Dyrektoriat.

Odrzucona propozycja Barthélemy’ego

Niemal w tym samym czasie, na początku listopada 1918 roku Ukraińcy w Galicji Wschodniej proklamowali Zachodnioukraińską Republikę Ludową i próbowali opanować Lwów. Obrona Lwowa przez jego polskich mieszkańców była faktycznym początkiem wojny polsko-ukraińskiej. Jeśli jednak Ukraińcy walczyli o utrzymanie niepodległości z bolszewicką Rosją, a także armią „białej Rosji”, to wojna z Polską toczyła się o granice. Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa, był gorącym zwolennikiem niepodległej Ukrainy jako sojusznika w walce przeciw każdej Rosji, niezależnie od jej ustroju. Uważał bowiem, że cechą charakterystyczną Rosji jest „zaciekły imperializm”. Na początku 1919 roku francuski generał Joseph Barthélemy, działając w imieniu Ententy, zaproponował podział niedawnej Galicji Wschodniej pomiędzy Ukrainę a Polskę.

Politycy ukraińscy odrzucili tę propozycję, gdyż uznali, że konflikt rozsądzi „krew i żelazo”, jak się wyraził jeden z ukraińskich generałów. I tak też się stało. W rezultacie, po trwających ponad pół roku, walkach wojska Ukraińskiej Halickiej Armii zostały latem 1919 roku wyparte przez Wojsko Polskie za Zbrucz, który później stał się rzeką graniczną, pomiędzy – niestety – Związkiem Sowieckim a Polską.

Jarosław Hrycak, wybitny ukraiński historyk uważa, że odrzucenie propozycji Barthélemy’ego było dużym błędem. Gdyby bowiem został zlikwidowany front polsko-ukraiński, bitne oddziały Ukraińskiej Halickiej Armii, mogłyby wesprzeć wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej. Dałoby to wyrównane szanse Ukraińcom w walce z Rosją, „białą” i „czerwoną”, o niepodległość. Tak się, niestety, nie stało. Szansa na niepodległość Ukrainy została utracona.

Wyprawa kijowska

W 1919 roku wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej walczyły nie tylko z Armią Czerwoną, lecz także z Armią Południa Rosji. Generał Anton Denikin, jej dowódca, mówił, że żadna Rosja, niezależnie od ustroju, czy to autorytarna czy demokratyczna, nie wyrzeknie się Ukrainy. Niemniej jednak, zarówno armia Denikina, jak i wojsko Ukraińskiej Republiki Ludowej walczyły, przejściowo, przeciwko Armii Czerwonej. Klęska Denikina, który został w październiku pokonany w marszu na Moskwę, oznaczała też katastrofę dla państwa ukraińskiego. Ukraina naddnieprzańska z Kijowem dostała się w ręce armii bolszewickiej.

Symon Petlura, przywódca Ukraińskiej Republiki Ludowej widział jedyną szansę na przywrócenie jej niepodległości w sojuszu z Polską, z którą rozejm został zawarty jeszcze w maju 1919 roku. Niespełna rok później, w kwietniu 1920 roku rząd ukraiński zawarł umowę z Rzeczpospolitą, która oficjalnie uznała niepodległość Ukrainy. Trzeba podkreślić, że poza Polską na takie uznanie zdecydowały się jedynie Łotwa i Finlandia.

Następstwem przymierza była wyprawa kijowska marszałka Piłsudskiego, w której oprócz armii polskich wzięły udział oddziały ukraińskie. W maju 1920 roku w Kijowie witano żołnierzy polskich jak wyzwolicieli, odbyła się wspólna, polsko-ukraińska defilada. Niestety, szybka kontrofensywa Armii Czerwonej położyła kres próbie odtworzenia niepodległego państwa ukraińskiego. Polska swą niepodległość obroniła. Czy była w stanie, czy mogła, po zwycięstwie w bitwie warszawskiej kontynuować wojnę przeciw bolszewickiej Rosji, a więc wciąż walczyć o wolną Ukrainę? Odpowiedź na to pytanie dzieli historyków.

Gdyby wszystko zależało od marszałka Józefa Piłsudskiego, najpewniej kontynuowałby działania wojenne, aż do całkowitego rozbicia Armii Czerwonej, a to oznaczałoby ponowną szansę na uzyskanie niepodległości przez Ukrainę. Ale Marszałek, nie był dyktatorem. Po zawarciu przez Polskę rozejmu z bolszewicką Rosją, Piłsudski wypowiedział do ukraińskich oficerów słynne słowa: „Ja was, panowie, przepraszam, ja was bardzo przepraszam”. Nie tak miało być.

Podczas rokowań pokojowych w Rydze przy stole obrad zasiedli – niestety – delegaci wykreowanej przez Moskwę bolszewickiej Ukrainy. Jej stolicą był Charków, o który teraz, na początku marca, toczą się walki z rosyjskim najeźdźcą. Być może Rosja planuje powtórkę z historii i zamierza – jak ponad sto lat temu – zainstalować w tym mieście posłuszne sobie, marionetkowe władze. „ukraińskie”.

Tomasz Stańczyk

Na zdjęciu: Symon Petlura i Józef Piłsudski w Winnicy (kwiecień 1920 r.).