Marszałek Polski, Wódz Naczelny, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski oraz Szanowna Pani Marszałkowa Aleksandra Piłsudska – to do takich tytułów jesteśmy przyzwyczajeni, kiedy mowa o Marszałku i jego żonie. Jednak oni dla siebie, prywatnie, przez całe życie pozostali Ziukiem i Olą. Połączyły ich wspólne ideały, a początkowa przyjaźń stanowiła dobry grunt dla związku, który przetrwał mimo licznych przeciwności i trudności.
Towarzysz „Wiktor”, towarzyszka „Ola”
Poznali się w 1906 r., w trakcie działalności obojga w PPS. Aleksandra Szczerbińska działała w konspiracji od 1904 r. pod pseudonimem „Ola”. Brała udział w wielu akcjach bojowych, w tym w słynnej akcji pod Bezdanami, w której na rosyjski pociąg z pieniędzmi napadło m.in. czterech przyszłych premierów Polski. Doświadczony działacz, konspirant, który przeżył zesłanie na Syberię, mógł zaimponować o prawie 15 lat młodszej towarzyszce. Kiedy się poznali on miał 39 lat, ona – 25. Tak po latach Aleksandra wspominała pierwsze spotkanie z Piłsudskim:
„Gdy wracam myślami do tego pierwszego spotkania, widzę, że wówczas i długi jeszcze czas potem, patrzyłam na mego przyszłego męża, jak na przywódcę organizacji, a nie jak na człowieka, któremu może być dostępne tak ludzkie uczucie jak miłość. Ani przez głowę wtedy mi nie przeszło, żebym go mogła kiedyś pokochać i on mnie. (…)” (Aleksandra Piłsudska, Wspomnienia)
Jednak uczucie rozkwitło wbrew wszystkim przeciwnościom, a tych było niemało. Sytuację komplikował przede wszystkim fakt, że Piłsudski był żonaty z Marią Juszkiewiczową, również działaczką PPS, nazywaną w środowisku socjalistycznym „Piękną Panią” lub „PePeeS bez S”. Ostatecznie nowe uczucie okazało się silniejsze i po roku znajomości Piłsudski zdecydował się wyznać Oli miłość:
„A potem powiedział mi, że mnie kocha.
Pamiętam, jak to wyznanie mnie zdziwiło. Do tej chwili uważałam go jedynie za idealnego towarzysza, a tu nagle zjawiło się coś zupełnie nieoczekiwanego. Dopiero po latach przekonałam się, że przyjaźń jest najlepszym fundamentem miłości. Przez długi czas nie zaznaliśmy nic z tego, co się uważa za podstawę szczęśliwego małżeństwa, nie mieliśmy ani domu, ani spokoju, ani bezpieczeństwa. Zamiast tego – ciągłą pracę, częstą biedę, niebezpieczeństwo i niepewność jutra. Miłość nasza przetrwała to wszystko, i co równie ważne, przeżyła później lata spokoju i zwycięstwa.
Na razie jednak musieliśmy czekać. Pierwsza żona, nie chciała dać mu rozwodu. Dopiero po jej śmierci mogliśmy wziąć ślub w kaplicy łazienkowskiej.” (Aleksandra Piłsudska, Wspomnienia)
Najdroższa Oleńko!
Czekali więc i… pisali. Piłsudski nie lubił mówić o swoim życiu prywatnym, w ogóle nie przepadał za sytuacjami, kiedy był w towarzyskim centrum uwagi. Jak sam napisał w liście z 2 XII 1916 r.: „Zachowałem w sobie charakter nieznoszącego ostentacji Litwina, którego cała natura we wnętrzu burzy się w proteście przeciwko robieniu z siebie teatru dla publiczności”. Nieco światła na to, jak rozwijało się uczucie między młodą działaczką PPS i doświadczonym konspiratorem, rzucają listy, znajdujące się w prywatnym archiwum rodzinnym, których część zdecydowały się opublikować w paryskiej „Kulturze” i „Tygodniku Powszechnym” córki Marszałka.
Pisali pięknie, zwracając się do siebie pełnymi czułości słowami. On pisał „Kochana Olu!”, „Najdroższa Oleńko!”, „Moja droga Oleńko!”, a nawet nieco pieszczotliwie „Moje drogie dziecko!”. Ona nie nazywała go w listach inaczej niż zdrobnieniem „Ziuk” – tak jak w najszczęśliwszych latach dzieciństwa spędzonego na Litwie nazywali go najbliżsi i tak, jak sam podpisywał się w listach do Oli: „Twój Ziuk”, „Ziuk”, „Twój Ziu”. W jednym z listów z 1915 r. zwierzał nawet:
„Nieraz złość mnie bierze, że jestem stokroć gorszym niewolnikiem swojego wojskowego położenia niż każdy mój podwładny, bo oni zależą ode mnie, a ja od wszystkiego, co mnie obarcza, i z zazdrością myślę o tych czasach, gdy swobodny jak ptak bujałem po kolejkach i nieskrępowany mogłem być choć chwilami nie panem komendantem, brygadyerem etc., a zwyczajnym Ziukiem psotnikiem, miłym czy wstrętnym, kochanym czy obrzydliwym, jednym słowem fu!”. (Kęty, 29 I 915 r.)
Listy pokazują Komendanta z prywatnej, uczuciowej strony. Znajdziemy w nich, tak dobrze znane wszystkim zakochanym, narzekanie na obiektywne trudności, nie pozwalające spotkać się z ukochaną osobą. A jaka jest skala tych trudności, zobaczcie sami:
„Widzisz dziecko, jak się rozskarżyłem paskudnie, ale weź to jako wynik tego, com napisał, poprostu chcę się wyskarżyć i szukać pociechy, a na dnie dusi mnie złość wielka na tych Moskali i Austriaków i wszystkich dyabłów, którym się bić zachciało akurat teraz, gdy ja marzyłem o zobaczeniu się z tobą.” (Jabłonków, 24 XII 914 r.)
Inną dobrze znaną wszystkim zakochanym prawdą jest fakt, że często miłości towarzyszy cała gama innych uczuć: niepewność, potrzeba potwierdzania uczucia, a czasem nawet odrobina zazdrości – podobno w niewielkiej dawce ożywcza dla związku. Nie ustrzegli się tego także Ola i Ziuk. W liście z grudnia 1916 r. Piłsudski rozprawia się z właściwym sobie humorem i bezpośredniością z „zazdrościami” Aleksandry:
„No, uśmiałem się z twego listu, gdzieś pisała o swych zazdrościach, nie rozumiem i nie odczuwam tego. Kobiety w ogóle są najgorętszymi propagatorkami mego imienia i wpływu (…), ale jest ich takie mnóstwo i występuje to zawsze tak tłumowo, że doprawdy przez myśl mi nigdy nie przeszło, by miejsce tam być mogło na jakąkolwiek erotykę, nigdy tego nie spostrzegłem, ani w tych wzruszonych babach, ani tem bardziej w mniej znacznie wzruszonym sobie.” (Lublin, 2 XII 916 r.)
Jednak, dla upewnienia co do stałości swoich uczuć, pod koniec każdego „frontowego” listu zapewnia:
„Całuję ciebie Oluś tysiące razy, przeklinam też tysiące razy, że nie mogę być w czasie świąt z tobą. (…) Buzi, jeszcze raz buzi Olutko droga.
Twój nieznośny, obrzydliwy, szczerze ciebie kochający, a często bardzo biedny
ZIUK” (Jabłonków, 24 XII 914 r.)
Nie mogąc się spotykać tak często, jakby sobie tego życzyli, starają się pamiętać o ważnych dla siebie datach, jak np. imieniny. W 1915 r. Piłsudski opisuje, jak – podwójny – prezent postanowił ofiarować swojej ukochanej Oleńce:
„Długom myślał, co ci na imieniny tak już dawno darować. Na razie nicem innego nie wymyślił, jak swoją fotografię, która mi się najwięcej podoba. Z niej widzisz, że nie noszę teraz brody, co ciebie chyba cieszyć musi, gdy brody mej nie lubisz. Przyznam ci się, że z myślą o tobie ją zgoliłem, a były to prawie twoje imieniny, więc masz drugi prezent złożony w postaci mojej brody”. (Kęty, 29 I 915 r.)
Listy z więzienia
Ziuk i Ola pisali do siebie także później, gdy byli razem już ponad 10 lat, a Piłsudski po kryzysie przysięgowym trafił do więzienia w Magdeburgu. Była to trudna próba dla ich wciąż nieformalnego związku – dzieliły ich setki kilometrów, a na świat miała przyjść pierwsza córka. Dlatego też obok zapewnień o wzajemnym uczuciu – nieco bardziej powściągliwych niż w początkowym okresie związku, głównie ze względu na niemiecką cenzurę, którą musiały przechodzić listy i kartki więzienne – dużo w nich pytań o zdrowie Aleksandry, a po porodzie także o wszystko, co związane z córką:
„Za karty Twoje serdecznie dzięki, teraz z niecierpliwością oczekuję karty z zawiadomieniem o końcu i wyniku Twojej słabości. Jeżeli będzie syn, to według umowy ma mieć imiona Józef Mieczysław, jeśli córka, to rozstrzygnij sama, jabym głosował za imieniem Wanda. Ale przedewszystkeim zawiadom mnie jak najprędzej o sobie i dziecku, jeśli tylko będziesz mogła wychodzić, sfotografuj dziecko i przyślij mi fotografie. Bardzo i bardzo będę Ci wdzięczny za to, naturalnie robić zdjęcie nie wtedy, gdy dziecko śpi, lecz gdy oczki ma otwarte.” (Magdeburg, 20 II 1918 r.)
„Za wiadomość o dziecku serdeczne dzięki, nie masz wyobrażenia, ile każdy szczegół przyjemności mi sprawił. Specyalnie zabawiło mnie wyszczególnienie dźwięków, które Wandzia wymawia. Niesłychanie bogaty słownik! Piszesz, że jest bardzo miła, śmiałem się i oczekuję, że idąc śladami wszystkich matek, przerazisz mnie wkrótce opowiadaniem o wielkim wyjątkowym rozumie dziewczynki.
(…) Napisz mi nie tylko o dziecku, ale i o sobie trochę. Bardzo serdecznie uściśnienie dla Ciebie i Wandzi przesyłam
J. PIŁSUDSKI” (Magdeburg, 8 VIII 1918 r.)
Pisali do siebie także w 1920 r., kiedy Piłsudski bronił Polski przed bolszewicką Rosją, a Aleksandra urodziła drugą córkę, Jadwigę. Obowiązki, jakie w II RP spadły na Józefa Piłsudskiego, sprawiały, że musieli się często rozstawać, jednak Ola zawsze starała się wspierać męża, a po jego śmierci ocaliła z pożogi wojennej pamiątki po swoim Ziuku, a naszym Marszałku.
Na koniec – list Józefa Piłsudskiego do Aleksandry Szczerbińskiej, pisany w więzieniu w Magdeburgu, 13 maja 1918 r.
Marta Rogalska
W cytatach zachowano oryginalną pisownię.