Nie minął tydzień wojny, a Austriacy mieli już serdecznie dość Piłsudskiego i jego strzelców. Żołnierze Komendanta nie prowadzili działań dywersyjnych przeciw Rosjanom, ani też nie wywołali antyrosyjskiego powstania, jak to planowali austriaccy sztabowcy. Oddziały strzelców wkraczały na tereny opuszczone przez armię rosyjską, więc działania dywersyjne straciły sens. Podobnie zresztą, jak powstanie. Strzelcy byli po prostu bezużyteczni. Złość Austriaków wywołało natomiast to, że ludzie Komendanta, wkraczający wraz ze strzelcami zaczęli organizować komendantury wojskowe z upoważnienia Rządu Narodowego. Ten rząd to fikcja, wymyślona przez Piłsudskiego, ale komendantury, czyli polska administracja, były najzupełniej realne. Tego było już za wiele!
W krakowskiej kawiarni
12 sierpnia Józef Piłsudski, przebywający Kielcach wolnych od Rosjan – choć kręcili się na obrzeżach miasta i jeszcze tego samego dnia doszło do potyczek strzelców z nimi – został w trybie natychmiastowym wezwany na rozmowę z austriackim oficerem wywiadu, pułkownikiem Janem Nowakiem. To, co Komendant usłyszał nazajutrz, 13 sierpnia, w krakowskiej kawiarni, musiało go zaszokować. Albo rozwiązuje oddziały strzeleckie, albo zgadza się na ich wcielenie do austriackiego pospolitego ruszenia. Cokolwiek zrobi, musi złożyć dowództwo. Był to najgorszy dzień w dotychczasowym życiu Józefa Piłsudskiego. Gorszy od tego, gdy został skazany na zesłanie na Sybir. I gorszy od tego, gdy w Łodzi wykryta została konspiracyjna drukarnia „Robotnika”, a on sam został aresztowany.
Niebo zawaliło się Piłsudskiemu na głowę. Cała jego kilkuletnia praca prowadząca do stworzenia kadr przyszłego wojska polskiego, wykształcenie kilku tysięcy żołnierzy miała zostać zrujnowana. Na szczęście pułkownik Nowak nie kazał podjąć decyzji natychmiast, przy kawiarnianym stoliku. Piłsudski miał kilka dni do namysłu. Palił papierosa za papierosem, zastanawiając się jak wyjść z tej matni – a wyjścia z niej nie było. Jakąkolwiek decyzję podjąłby, traciłby wszystko: swoich żołnierzy, samodzielność swoich oddziałów.
Prezydent Leo i minister Biliński
Sytuację próbowali ratować członkowie Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, utworzonej z inspiracji Piłsudskiego. Spotkali się z galicyjskimi politykami, którzy uznali, że skoro już tysiąc walecznych młodych ludzi było na wojnie i deklarowało, że będą walczyć z Rosjanami, trzeba ten fakt politycznie wykorzystać. W zamian za wsparcie Austro-Węgier na polu bitwy, politycy galicyjscy oczekiwali, że po oswobodzeniu Kongresówki od Rosjan, cesarz Franciszek Józef I połączy ją z Galicją i utworzy Królestwo Polskie. Miało się ono stać trzecim, równorzędnym członem monarchii habsburskiej.
Na rozmowy do Wiednia pojechał Juliusz Leo, prezydent Krakowa. Dołączył tam do niego niezwykle wpływowy minister Leon Biliński. Wprawdzie nadzieje na cesarski manifest w sprawie utworzenia Królestwa Polskiego rozwiały się, lecz Leo wrócił do Krakowa z obietnicą utworzenia Legionów Polskich. Obwieścił ją utworzony 16 sierpnia 1914 roku Naczelny Komitet Narodowy, na czele którego stanął Leo. Był to najlepszy z dotychczasowych dni w życiu Józefa Piłsudskiego.
Nie musiał już odpowiadać na propozycje nie do odrzucenia, jakie przedstawił mu pułkownik Nowak, gdyż zobaczył światełko w tunelu. Kilka dni później zadeklarował, że jego strzelcy wstępują do Legionów. Owszem, oddziały strzeleckie traciły samodzielność, wchodziły w skład armii austriackiej – gdyż jej częścią były Legiony – ale został z nich stworzony 1 Pułk Piechoty, pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Dla Komendanta nie było to rozwiązanie idealne, ale takiego nie było.
Podejmując inicjatywę dotyczącą stworzenia Legionów, politycy galicyjscy nie kierowali się bynajmniej chęcią ratowania z opresji Piłsudskiego, zagrożonego strąceniem do politycznego niebytu. Mieli własny cel: rozwiązanie austro-polskie i zmarginalizowanie socjalistów. Nawet jeśli nie uważali Piłsudskiego za socjalistę, to doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że wspierają go działacze socjalistyczni – z Galicji i emigranci z Kongresówki.
Z dzisiejszej perspektywy, a już nawet z perspektywy listopada 1918 roku, łatwo mówić, że działacze NKN, z Juliuszem Leo na czele, zastąpionym wkrótce na stanowisku prezesa przez profesora Władysława Leopolda Jaworskiego, nie mieli śmiałej wizji niepodległości, skoro wydawało im się, że realna jest tylko wizja Austro-Węgier- Polski. Tak to jednak wyglądało w 1914 roku. Lecz członkowie NKN marzyli tak samo o niepodległości jak Piłsudski i nie byli gorszymi patriotami od niego.
Początek legendy
Los Polski nie był zapisany w gwiazdach. To, co się stało w listopadzie 1918 roku – odzyskanie niepodległości przez Polskę – nie musiało się koniecznie stać. Gdyby historia potoczyła się inaczej i doszłoby do utworzenia Austro-Węgier-Polski, Juliusz Leo i Leon Biliński byliby bohaterami narodowymi. Dziś mało kto pamięta, że to oni prowadzili i sfinalizowali rozmowy w sprawie powstania Legionów i to NKN w znacznej mierze zbudował legendę Józefa Piłsudskiego.
Profesor Władysław Leopold Jaworski, prezes NKN entuzjastycznie odnosił się do Józefa Piłsudskiego, uważał go za moralnego wodza Legionów. Pół roku po wybuchu wojny tak zwracał się do niego: „Panie Brygadierze, dokoła ciebie i Legionów na czele których stoisz, tworzy się legenda, opromieniająca cię sławą. (…) Tobie i narodowi polskiemu życzę zwycięstwa. Piłsudski – niech żyje!”.
Naczelny Komitet Narodowy wydał liczne publikacje dotyczące Legionów, w tym I Brygady i Piłsudskiego, a były to m.in. pierwsza jego biografia, pióra Wacława Sieroszewskiego, zawierająca opis pierwszych walk żołnierzy Komendanta w 1914 roku, książka „Piłsudczycy” Juliusza Kadena-Bandrowskiego, relacje uczestników bojów 1 Pułku Piechoty w sierpniu i wrześniu 1914 roku. NKN wydawał też serie pocztówek przedstawiających na zdjęciach szlak bojowy I Brygady, a także wpinki z podobizną Józefa Piłsudskiego. Komendanta wspierał, aż do sporu o werbunek do Legionów, Departament Wojskowy NKN. Tak NKN budował legendę Piłsudskiego i jego żołnierzy.
Tomasz Stańczyk
Na zdjęciu: Uroczystość złożenia przysięgi przez żołnierzy Legionów Polskich. Przemowa prezydenta Krakowa Juliusza Leo przed przysięgą legionistów na Błoniach Krakowskich. 1914 r.