Jak nas widzieli Alianci w 1920 roku?

Członkowie misji wojskowej w Polsce w 1920 r. Od lewej: Edgar Vincent D'Abernon, Jean Jules Jusserand, Maxime Weygand, Maurice Hankey

We wstępie do książki Misje wojskowe ententy o wojnie Polski z bolszewicką Rosją 1920 prof. Grzegorz Nowik i dr Marek Tarczyński, piszą o opublikowanych w niej dokumentach, pierwszy raz w języku polskim, że ich wartości nie da się przecenić.

Francuscy, brytyjscy i amerykańscy oficerowie nie szczędzili pochwał dowództwu polskiej armii oraz żołnierzom, ale formułowali także opinie krytyczne. Inna to już kwestia, na ile były one obiektywne i uzasadnione. Zwraca uwagę opinia francuskiej misji wojskowej, że wyprawa na Kijów była w istocie działaniem wyprzedzającym. Wobec zagrożenia ze strony Armii Czerwonej, Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego „podjęło decyzję o zadaniu dotkliwego ciosu skoncentrowanym siłom bolszewickim przez atak prewencyjny. […] Osiągnięty sukces – niezależna i wyzwolona Ukraina stanowiłaby cenną osłonę południowych granic Polski, jednocześnie pozbawiając rząd w Moskwie zasobów gospodarczych z najbogatszych regionów dawnej Rosji”.

„Sytuacja beznadziejna”

Odnotowano, że ludność ukraińska witała Wojsko Polskie jako wyzwolicieli, zauważano jednak, że istnieją wątpliwości co do tego, czy uda się stworzyć państwo ukraińskie. Na jego budowę zabrakło czasu. A kontrofensywa Armii Czerwonej była tak silna, że w pierwszych dniach lipca 1920 roku amerykański oficer, pułkownik Farman, uważał sytuację Polski za wręcz beznadziejną. Jego zdanie podzielali brytyjscy i francuscy oficerowie znajdujący się w Warszawie.

Analizując przyczyny sukcesu bolszewickiej ofensywy Farman stwierdził, że Naczelny Wódz przykładał niewielką rolę do frontu północnego, a tam siła wroga była większa, niż gdzie indziej. Czy oznacza to, że front ten był lekceważony? Chyba nie, skoro jednocześnie amerykański oficer pisał: „Polacy byli pewni, że zdołają zakończyć swoje działania na Ukrainie, a następnie rozproszyć koncentrację sił sowieckich na północy i osiągnąć rubież Dniepru i Witebsk”. Naczelne Dowództwo widziało więc zagrożenie na północnym odcinku frontu, ale działania wojenne nie potoczyły się tak, jak planowało. Amerykanie i Brytyjczycy oceniali, że odwrót armii gen. Śmigłego-Rydza z Kijowa odbywał się w doskonałym porządku, takie też – doskonałe – morale mieli żołnierze.

Polskie oddziały cofały się pod naporem wroga, a Farman, najwyraźniej pewny, że nie zdobędą się już na powstrzymanie Armii Czerwonej, pisał: „wciąż nie porzucono […] głupkowatego i słabego oczekiwania, że jeszcze wszystko będzie dobrze”. Winą za niepowodzenia na froncie obarczano Piłsudskiego. Jednak amerykański oficer stwierdzał, że „przy całym zamieszaniu wokół zastąpienia go, nie ma pewności, czy jakikolwiek człowiek (lub ludzie) byłby lepszy, chociaż pod innym kierownictwem sytuacja nie mogłaby być znacząco gorsza”.

Brawura czy determinacja?

Brytyjski generał Radcliffe relacjonował w swoim raporcie opinię generała Weyganda o Piłsudskim. Francuz przypisywał Naczelnemu Wodzowi „bardzo uczciwy osąd w sprawach wojskowych oraz wolność od niezrównoważonego optymizmu, który jest tak powszechną polską przywarą. Z pewnością okazał się trafnym sędzią metod stosowanych przez Sowietów i bez względu na jego wady, uważa się, że w czasie obecnej kampanii żaden inny człowiek nie mógłby stanąć na jego miejscu”.

W ocenie Farmana największą zasługą Weyganda – który stwierdził, że polska koncepcja rozegrania Bitwy Warszawskiej jest dobra – było umocnienie pewności siebie Naczelnego Dowództwa, „zapewnienie siły sprawczej, niezachwianej stanowczości w realizacji planu nakreślonego przez polski Sztab Generalny”. Weygand zaoferował natychmiastową współpracę 600 przebywających w Polsce francuskich oficerów. Inna to już rzecz, że generał Radcliffe uważał, iż jakiekolwiek wskazówki Polacy lekceważyli, albo nie potrafili ich wdrożyć.

W raporcie sporządzonym 20 lipca 1920 roku, a więc w okresie polskich niepowodzeń, pułkownik Farman pisał, że Józef Piłsudski nie należy do zwolenników zawieszenia broni i gotów jest kontynuować walkę. „Wydaje się to czystą brawurą – on nie ma już czym walczyć” – komentował Amerykanin. Mylił jednak brawurę z determinacją, a jego opinia, że Naczelny Wódz nie dysponuje już siłami i środkami do kontynuowania wojny, okazała się błędna. (t.s.)

Janusz Cisek, Grzegorz Nowik, Marek Tarczyński, Misje wojskowe ententy o wojnie Polski z bolszewicką Rosją 1920, Sulejówek 2020. Współwydawcami publikacji są: Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, Fundacja Rodziny Józefa Piłsudskiego, Instytut Studiów Politycznych PAN.

Na zdjęciu: Członkowie misji wojskowej w Polsce w 1920 r. Od lewej Edgar Vincent D’Abernon, Jean Jules Jusserand, Maxime Weygand, Maurice Hankey.