Krynickie zimy Marszałka

Tuż przed Bożym Narodzeniem w 1932 roku Józef Piłsudski pojechał do sklepu Komispol na warszawskim Krakowskim Przedmieściu. Kupił dla córki Jadwigi łyżwy oraz buty narciarskie. Starsza córka, Wanda, zjechała tamtego grudnia z samego szczytu toru saneczkowego na Górze Parkowej w Krynicy. Można było na nim rozpędzić się nawet do 80 kilometrów na godzinę. Marszałek nie pojechał wówczas z rodziną do Krynicy. Świętował nadejście nowego roku w swoim mieszkaniu w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych z adiutantem, kapitanem Mieczysławem Lepeckim oraz sąsiadem i przyjacielem dr. Marcinem Woyczyńskim.

Marszałek nie lubił zimy. W listopadzie 1930 r. mówił na Radzie Gabinetowej: „Jest zima, ciężka pora i wtedy zawsze stoję na progu śmierci, a ja tego nie chcę!”. Wkrótce potem schronił się na trzy miesiące przed zimą na Maderę. Panuje tam wieczna wiosna.

Nie lubił zimy, a mimo to jeździł na przełomie roku do Krynicy. Od dawna była uzdrowiskiem, ale dopiero w latach 20. rozpoczęły się sezony zimowe, związane ze sportem. Powstała wówczas skocznia narciarska, zbudowano tor saneczkowy, organizowano zawody. Piłsudski przyjeżdżał do Krynicy zwykle tylko na parę dni, by odwiedzić żonę i córki. Pobyty w uzdrowisku męczyły go: gdy spacerował z rodziną często otaczali go ludzie. Niektórzy prosili o zainteresowanie się ich sprawami.

A w Krynicy było tłoczno, więcej kuracjuszy i turystów przyjeżdżało tylko do Zakopanego. Najwcześniejsze ze znanych zdjęć Marszałka z Krynicy pochodzi z lutego 1926 r. Ostatni raz był w uzdrowisku w styczniu 1934 r. To właśnie wtedy zostało zrobione zdjęcie, na którym siedzi wraz z córkami w saniach. Wanda śmieje się, on również uśmiecha się i patrzy pogodnie. Czy przypomniał sobie wówczas inne sanie i inną zimę? Tę, podczas której przemierzał, w czterdziestopniowy mróz, tysiąc wiorst z Irkucka do Kireńska, miejsca zesłania.

Po powrocie z Krynicy Marszałek spotkał się z Janem Szembekiem, wiceministrem spraw zagranicznych. Rozmowa zeszła na tematy osobiste. Piłsudski mówił, że Wanda była w uzdrowisku na rekonwalescencji po chorobie i dopiero ostatniego dnia pozwolono jej pójść na narty.

A Krynica nie podobała mu się: „Tam, panie, nie ma prawdziwych gór. To nie jak Tatry. Nie ma skał, nie ma prawdziwych szczytów, ani dolin skalistych”.

Autor: Tomasz Stańczyk

Fot. Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Depozyt Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego