Józef Piłsudski był przewodnikiem dla swoich znajomych podczas wycieczek w Tatrach. W pierwszych latach XX w. kiedy Piłsudski zaczął bywać pod Tatrami, Zakopane dopiero zaczęło stawać się mekką narciarzy. A coraz większy napływ turystów w góry, wpłynął na powołanie w 1909 r. Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Propagatorem narciarstwa i współinicjatorem TOPR był Mariusz Zaruski. Na ulicach Zakopanego mijał się z Józefem Piłsudskim, nie podejrzewając, że za kilka lat, po wstąpieniu do Legionów, znajdzie się pod jego komendą.
Jednym z gości Józefa Piłsudskiego, podczas jego pobytów w Zakopanem, był Edmund Płoski. Po prawie dwudziestoletnim zesłaniu przyjechał w 1907 r. do Krakowa, i tam poprzez współtowarzysza z Sachalinu, Bronisława Piłsudskiego, poznał Józefa Piłsudskiego i jego żonę Marię. Piłsudscy zaprosili go do wynajętego domu w Zakopanem. „Pan Ziuk był (…) przemiłym nauczycielem w dziedzinie taternictwa, ofiarował się więc z góry na przewodnika i kierownika wycieczek, które zamierzaliśmy odbyć.” – wspominał Płoski.
Najpierw były to wycieczki do dolin, potem, w czerwcu 1907 r., Piłsudski poprowadził wycieczkę do Morskiego Oka przez Halę Gąsienicową, Czarny i Zmarzły Staw, Zawrat, Dolinę Pięciu Stawów i Świstówkę. Płoski wspominał, że była to bardzo forsowna wycieczka, na szlaku korzystano z łańcuchów i klamer. W drodze powrotnej z Morskiego Oka Piłsudski chciał poprowadzić wycieczkę skrótami, ale pobłądził. „Dostało się też Panu Józefowi od pań za tę Jego pewność siebie w szukaniu nowych dróg. Pociechą jednak dla nas była niesłychana obfitość malin na wyrębach, co sowicie wynagradzało za nadwyżkę drogi i za zwiększony wysiłek.”
W lipcu 1907 r. trasę znów zaplanował „Pan Ziuk”. Tym razem była to kilkudniowa wyprawa. Szli przez Liliowe i Zawory, ekspozycja w pewnym momencie była taka, że „na grani opanował nowicjuszów tatrzańskich, zwłaszcza damy, paniczny strach”. Zbocze było bardzo strome i dopiero przewodnik innej grupy wskazał ścieżkę, którą można było iść w dół. Potem doszli do szałasu w Ciemnych Smreczynach i tam zanocowali. Następną noc spędzili w schronisku nad Jeziorem Szczyrbskim, potem doszli do schroniska Śląski Dom pod Gerlachem. Kolejnego dnia wracali do Zakopanego przez Polski Grzebień. Na przełęczy Piłsudski poczuł się słabo, bolało go serce i Płoski wziął jego plecak. Szli potem doliną Świstową i Białej Wody do Wodogrzmotów Mickiewicza.
„Była to ostatnia piesza wycieczka górska Pana Józefa. Pamiętał o niej długo i lubił wracać wspomnieniami do naszych przygód w tej wyprawie” – wspomniał Płoski tatrzańskie wędrówki po trzydziestu niemal latach. ( „Czas”, nr 78, 19 marca 1936 r.)
Piłsudski także i później, a przed I wojną światową, bywał pod Tatrami, lecz z powodu osłabienia serca, nie wyprawiał się już na górskie wycieczki. W 1913 r. prowadził ćwiczenia Strzelca w Zakopanem. Zdjęcie maszerujących strzelców na tle Giewontu nieodparcie przypomina legendę o śpiących rycerzach w Tatrach. A w samej sylwetce Giewontu zaczęto dopatrywać się właśnie śpiącego rycerza, a nawet samego Piłsudskiego. Po śmierci Marszałka pojawił się pomysł, by nadać Giewontowi jego oblicze. Śladem tych planów jest pocztówka z 1936 r., przedstawiająca tak rzeźbiarsko wystylizowaną przez Zygmunta Sowę Sowińskiego górę. „Na szczycie Giewontu w kamień zaklęty spoczywa wskrzesiciel Państwa Polskiego wielki marszałek Józef Piłsudski” – głosił napis na pocztówce.
Autor: Tomasz Stańczyk