Łzy Józefa Piłsudskiego

 

Piłsudski, wracający z nabożeństwa pod Ostrą Bramą, w szpalerze wilnian.

Leon Wasilewski, długoletni współpracownik Józefa Piłsudskiego, wspominał, że tylko raz widział go płaczącego. Było to w styczniu 1919 roku. A powód łez stanowiło Wilno.

„W toczącej się przy skromnym stole biesiadnym rozmowie Komendant mówił o sytuacji – relacjonował Wasilewski – Kiedy podniósł, że dla ratowania Lwowa musiał – z braku sił – dopuścić do zajęcia przez bolszewików ukochanego Wilna, łzy stanęły mu w oczach.
– Ależ Wilno odbierzemy – powiedziałem
– Tak, ale co się ono przez ten czas nacierpi –odparł Komendant”.

Miasto musiało cierpieć jeszcze prawie trzy miesiące. Oprócz wojny z bolszewicką Rosją, toczyła się bowiem wojna z Zachodnioukraińską Republiką Ludową. I choć Lwów obronił się – z pomocą odsieczy Wojska Polskiego – przed Ukraińcami, to jego los przez kilka miesięcy nie był pewny. Gdy jednak minęło zagrożenie, Piłsudski mógł zwrócić oczy ku Wilnu. Postanowił osobiście stanąć na czele wyprawy wileńskiej, a oddziałami biorącymi udział w akcji dowodzili jego zaufani oficerowie legionowi: ppłk Władysław Belina-Prażmowski i gen. Edward Rydz-Śmigły.

Na odsiecz Wilnu

W przeddzień Wielkanocy pierwsi do miasta wpadli kawalerzyści Beliny, opanowali dość łatwo dworzec, po czym ruszyli ku centrum miasta. Jednak tam opór bolszewików stężał i sytuacja spieszonych kawalerzystów stawała się trudna. Poprawiła się wyraźnie, gdy nadjechał pociąg z pierwszymi żołnierzami dywizji piechoty Śmigłego. W Niedzielę Wielkanocną wciąż trwały walki, ale w drugi dzień świąt Wilno było wolne od bolszewików. Piłsudski wjechał do miasta na Kasztance. „Naczelny Wódz przybył. Jedziemy konno od dworca, pod Ostrą Bramę do miasta – wspomniał Edward Śmigły-Rydz – Tłumy śmiejące się, płaczące, rzucające kwiaty, dzieci wbiegające między konie, które denerwują się i ślizgają na nierównym bruku. Spojrzenia nabrzmiałe łzą i pieszczotą, gdyby mogli, rzucaliby serca pod końskie kopyta”.

Przy Ostrej Bramie odbyło się nabożeństwo dziękczynne, kaznodzieja mówi o końcu niewoli i polskim triumfie. „Spojrzałem na Komendanta – wspominał Tadeusz Święcicki – Stał twarzą zwrócony do obrazu, oparty na szabli, nasrożony i…spod nasrożonych brwi ciężka łza spływała mu na wąsy. Śmigły za nim miał jakby jakiś nerwowy tik na twarzy. Twarz drgała i też łzy ciekły po twarzy. A Belina beczał po prostu jak smarkacz”.

Tomasz Stańczyk

Na zdjęciu: Piłsudski, wracający z nabożeństwa pod Ostrą Bramą, w szpalerze wilnian. Zbiory NAC