W Kierńsku o tej porze roku, w końcu stycznia, panują ponad trzydziestostopniowe mrozy. Tunka miała łagodniejszy klimat. Zima – jak pisał Mieczysław Lepecki, adiutant Marszałka, w książce „ Józef Piłsudski na Syberii” – zaczynała się dopiero w połowie listopada, gdy w Kireńsku były już trzaskające mrozy.
Wacław Sieroszewski, skazany na zesłanie na Syberię za udział w buncie więziennym, zanim stracił przytomność, widział, jak reny ciągnące sanie „padały na kolana, kaleczyły nogi, uderzały mordami o pogarbiony lód, rzucały się, szalały, znacząc śladami krwi każdy swój krok.”
Polowanie na grubego zwierza
Piłsudski zaś opowiadał adiutantowi Lepeckiemu o równie makabrycznych zimowych scenach, związanych z polowaniem na grubą zwierzynę na Syberii. Gdy po odwilży śnieg ponownie zamarzał, tworzyła się pokrywa na tyle gruba, by utrzymać myśliwego na nartach, ale za słaba, by przeszedł po niej niedźwiedź, jeleń lub łoś.
Myśliwy „goni go z wielką łatwością, podczas gdy zwierzę zapada się co chwilę, kalecząc się dotkliwie o kanty zlodowaciałego lodu. Już po chwili krótkiej ślad uciekającego stworzenia znaczy krew. Nieszczęsne stworzenie dobywa wszystkich sił, kaleczy się jednak coraz więcej i coraz bardziej słabnie. Po pewnym czasie myśliwiec dopada zdobyczy i zabija”.
Piłsudski stwierdził, że nigdy nie zdobył się na wzięcie udziału „w takim barbarzyństwie” i nie zdarzyło mu się polować podczas zesłania na grubego zwierza. Stefan Juszczyński, współtowarzysz zesłania, wspominał, że Piłsudski, nie zważając na trzydziestostopniowy mróz, niemal codziennie zapuszczał się w tajgę na polowania. Nie robił tego dla sportu, lecz dla zdobycia pożywienia. Zamieszone obok zdjęcie Piłsudskiego w kożuszku, z dubeltówką, podpisywane jest często: Syberia. Jednak w rzeczywistości to zdjęcie zostało zrobione wkrótce po powrocie Piłsudskiego z zesłania, w 1893 r., nad Dźwiną.
Autor: Tomasz Stańczyk