Gdy 17 września 1939 roku rozpoczęła się napaść Rosji na Polskę, w kierunku granicy z Litwą zaczęły podążać tysiące uchodźców, przerażonych wizją sowieckiej okupacji i zmuszonych do opuszczenia domów, także z powodu niemieckiej agresji.
Wśród Polaków, którzy dotarli do Kowna i innych litewskich miejscowości, znaleźli się Aleksandra Piłsudska z córkami i Aleksander Prystor, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Marszałka, były premier i marszałek Senatu. Chociaż Litwa przez dwudziestolecie międzywojenne z niechęcią odnosiła się do Polski, z powodu konfliktu o Wilno, to jednak w godzinie próby, zachowała się wspaniale. Zarówno władze, jak i – jeszcze bardziej – społeczeństwo litewskie. Wobec tragedii Polski i dramatu jej obywateli szukających bezpiecznego schronienia przed wojną, poszły w niepamięć urazy.
Znakomity publicysta Stanisław Cat-Mackiewicz, wspominał, że gdy w koszmarnym wrześniu 1939 roku Polacy – a wśród nich i on – przekraczali granicę, „Litwini przyjęli nas nie tylko gościnnie, przyjęli nas całym sercem, delikatnie, troskliwie, uprzejmie”. Dodawał, że traktowali Polaków jak sąsiada, któremu dom się spalił, i zapraszali uchodźców, jak pogorzelców, do własnego domu. Dziś podobny dramat spotyka Ukraińców. Niech Polska będzie dla nich przyjaznym, życzliwym schronieniem.
Tomasz Stańczyk