Józef Piłsudski wychował się w wyniesionym z domu rodzinnego kulcie powstania styczniowego. Pamięć o nim nie oznaczała jednak łezki w oku i rozpamiętywania losu rozstrzelanych, powieszonych i zesłanych na Sybir. Nie miała w sobie nic z martyrologii. Piłsudski był pod wielkim wrażeniem wartości, jakie reprezentowali sobą powstańcy, a były to męstwo, determinacja, ofiarność, nieugiętości w walce o wolność.
Dlatego też darzył powstańców ogromnym szacunkiem. Solidne przygotowanie kadr przyszłego wojska polskiego, nad czym pracował przed wybuchem I wojny światowej, było rezultatem lekcji, jaką wyniósł analizując początek powstania. Jego pierwszy dzień opisał w książce „22 stycznia 1863”. Ukazała się na kilka miesięcy przed wymarszem strzelców z Oleandrów.
Pierwszy dzień powstania
22 stycznia 1863 roku, Warszawa, kwatera główna powstania. Rozkaz jego rozpoczęcia wydany został zaledwie pięć dni wcześniej. Mało, zbyt mało czasu na zmobilizowanie ludzi, zebranie ich w oddziałach, dramatycznie brakowało broni. Nie wiadomo, czy wszystkie rozkazy doszły do adresatów. Zygmunt Padlewski był w ponurym nastroju „Wszystko w tym przedsięwzięciu takie niepewne, takie chwiejne! – mruknął z rozpaczą – Takie niepodobne do tego, czegom sam uczył innych! Rzeź niewiniątek, klęska pewna”.
Tak właśnie przestawiał Józef Piłsudski czarne myśli Padlewskiego w szkicu „22 stycznia 1863”. Pesymizm Padlewskiego, który uważał, że jedno, co można zrobić, to umrzeć z honorem, usiłował rozproszyć Stefan Bobrowski. Żarliwie mówił: „Nieprawda, Zygmuncie, nieprawda. Niechybnie położenie nasze ciężkie, ale nie wszystko stracone. Nie może być wszystko stracone, gdy z jednej strony do walki stanie człowiek wolny o wolność walczący, a z drugiej strony niewolnik pędzony batem, a do wolności wzdychający skrycie”. Siła moralna i determinacja powstańców jednak nie wystarczyła, choć pozwoliła trwać powstaniu bardzo długo.
5 tysięcy powstańców
Piłsudski opisywał przyczyny niepowodzeń pierwszego dnia powstania i całego zrywu niepodległościowego. Rozkazy o mobilizacji docierały w ostatniej chwili, spiskowcy mieli czasami tylko kilka godzin na zbiórkę. Co więcej, ludzie spotykali się pierwszy raz ze sobą, oddziały były więc złożone z „luźnych atomów”. Brakowało katastrofalnie broni, a wielu miało ją zresztą pierwszy raz w ręku. Brakowało zapasów odzieży i prowiantu, wszystkiego, w co powinien być zaopatrzony żołnierz. „Zdawało się – pisał Piłsudski – że ludzie wybierają się na kilkudniowe polowanie, po którym zdrowo i szczęśliwie wrócą do domu”. Większość konspiratorów nie stawiła się na zbiórki, zbyt późno zostali zawiadomieni albo woleli pozostać w domu. Zamiast 20 tysięcy ludzi, do walki przystąpiło zaledwie 5 tysięcy.
Niektórzy dowódcy przyjeżdżali na teren swojego działania zaledwie na kilka dni przed wybuchem powstania, a powstańcy dopiero wówczas zobaczyli ich pierwszy raz na oczy. Brakowało też wielu dowódcom oddziałów solidnego wykształcenia wojskowego. Bronisław Deskur miał dowo
dzić atakiem na rosyjski garnizon w Radzyniu. Opadły go wątpliwości, czy podoła zadaniu. „Mianowali mnie majorem, ale co z tego majorostwa wynika, gdy nie bardzo wiem, co robić”. Wprawdzie był kawalerzystą, brał udział w poprzednim powstaniu, ale teraz miał dowodzić piechurami i nie miał w tym zakresie żadnego doświadczenia. Co gorsza przywódcy powstania zawodzili, „gdy miała być dana rada wojenna, wskazówka techniczna, gdy trzeba było uspokoić sumienia świeżych majorów i kapitanów.”
Nie popełnić tych samych błędów
Noc z 22 na 23 stycznia nie mogła więc przynieść powodzenia powstańcom, atakującym rosyjskie oddziały stacjonujące w miastach i miasteczkach. Nawet tam, gdzie odniesiono początkowo odnieść sukcesy, wycofywano się, gdy zaskoczeni żołnierze rosyjscy oprzytomnieli. Piłsudski oceniał, że może najbardziej udanym był bój w Jedlni, gdzie rozbito wroga.
Rozpoczęcie powstania zakrawało na szaleństwo. Ale Piłsudski nie po to studiował dzieje lat 1863-1864, by wysnuć ten oczywisty skądinąd wniosek. Jeśli historia jest nauczycielką życia, to Piłsudski dobrze odrobił zadaną przez nią lekcję i nie zamierzał popełniać błędów, jakie były udziałem kierowników powstania. Jego praca jako organizatora ruchu strzeleckiego przed I wojną światową, opierała się także właśnie na analizie wydarzeń przedstawionych w szkicu „22 stycznia 1863”.
Z Oleandrów wyszły kompanie zdyscyplinowanych przeszkolonych, zapoznanych z bronią strzelców, znających swoich dowódców i ufających w przywództwo Komendanta. Mieli wywołać powstanie w Królestwie Polskim, tak jak ich poprzednicy pół wieku temu. Nie wybuchło, ale to już zupełnie inna historia.
Tomasz Stańczyk
Na zdjęciu: Oddział powstańczy Ignacego Drewnowskiego. W tekście: Okładka książki Józefa Piłsudskiego „22 stycznia 1863”, wydanie z 1913 r.