Znakomita książka prof. Andrzeja Chwalby „1919. Pierwszy rok wolności” (wyd. Czarne) wyłamuje się ze stereotypów myślenia o początkach niepodległości. I to tak, że aż szokuje. Przedstawia bowiem obraz gigantycznego chaosu, braku dosłownie wszystkiego na zdewastowanym i ograbionym terytorium, na którym powstawało państwo polskie. Wybuchały strajki głodowe, szalała epidemia tyfusu. Inflacja galopowała, spekulanci zbijali fortuny. Bandy rabusiów terroryzowały wsie i miasteczka. Armia walczyła na kilku frontach, tymczasem chłopi, stanowiący większość mieszkańców kraju, oraz Żydzi w znacznej mierze uchylali się od poboru.
„Zapewne czytelnik postawi pytanie: – pisze prof. Chwalba – jak to możliwe, że ludzie mający przed sobą tyle trudności i problemów, żyjący w ekstremalnie trudnych warunkach i okolicznościach, wyszli jednak z tego zwycięsko? Sądzę, że istotny na to wpływ miała determinacja i energia polityków różnych opcji, skupionych na tym, aby stworzyć państwo, które może prowadzić skuteczną politykę, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom tysięcy. Trudno jednak zapomnieć, iż bez ogromnego wysiłku mieszkańców wsi, miasteczek i miast, bez ich uporu sukces państwa nie były możliwy”.
[Andrzej Chwalba, 1919. Pierwszy rok wolności, Wydawnictwo Czarne 2019, 376 s.]
Recenzował: Tomasz Stańczyk