„O Śmigłym pisze się niewiele, a jeżeli już, to właściwie tylko źle” – stwierdzają Sławomir Koper i Tymoteusz Pawłowski, autorzy książki „Tajemnice marszałka Śmigłego-Rydza” (wydawnictwo Harde). O swoim bohaterze źle nie piszą, ale też nie stawiają mu pomnika. Darzą go pewną sympatią, lecz starają się być obiektywni.
Edward Śmigły-Rydz był jednym z najlepszych dowódców legionowych, wyróżnianych w rozkazach Józefa Piłsudskiego, dowódcy I Brygady. Śmigły doskonale dowodził podczas wojny Polski z bolszewicką Rosją. Marszałek pisząc opinie o generałach, wystawił generałowi Śmigłemu-Rydzowi znakomitą ocenę. Uważał go za kandydata na Naczelnego Wodza.
Na ocenie Śmigłego-Rydza zaciążyła ogromnie przegrana kampania wrześniowa. A chyba jeszcze bardziej to, że – wbrew polskiej tradycji – będąc Naczelnym Wodzem, nie poległ i nie został nawet ranny. Koper i Pawłowski podkreślają, że marszałek Śmigły-Rydz dobrze realizował plan wojny. Jego armia miała przetrwać niemiecki atak, związać walką jak największą część sił wroga, wycofać się nad przedmoście rumuńskie i czekać na ofensywę aliantów w piętnastym dniu od wybuchu wojny. I potem przejść do kontrataku. Zachodni sojusznicy nie wypełnili jednak swoich zobowiązań, a sowiecka agresja stała się ciosem w plecy.
Tajemnice, o których mowa w tytule, dotyczą początków życia Śmigłego-Rydza, jego planów po powrocie do okupowanego kraju i wreszcie śmierci. Są poszlaki, że mogła być sfingowana, a marszałek nie zmarł, jak się to oficjalnie przyjmuje, w grudniu 1941 roku, lecz pół roku później i nie spoczywa w grobie na Powązkach. Są przypuszczenia, że mógł zostać otruty.
Autorzy książki uważają, że te hipotezy można wyjaśnić tylko w jeden sposób: poprzez ekshumację szczątków, które skrywa nagrobek z napisem: marszałek Edward Śmigły-Rydz.
Recenzował: Tomasz Stańczyk