W XIX wieku w Rosji kobiety nie miały prawa do studiowania na uniwersytetach. Ale w 1878 roku w Petersburgu założone zostały Kursy Bestużewa. Była to instytucja szkolnictwa wyższego dla kobiet, których ambicja nie ograniczała się do ukończenia szkoły średniej. Jedną z Polek, która uczyła się na Kursach Bestużewa była Maria Paszkowska, wywodząca się z rodziny szlacheckiej, urodzona w 1859 r. w Łabejkach na Wileńszczyźnie. Na kursach zaprzyjaźniła się z Marią Koplewską, przyszłą żoną Józefa Piłsudskiego.
Piękna Maria zawsze otoczona adoratorami, była, jak wspominał Ludwik Krzywicki „pod względem finansowym nieoględna, więc oddawała wszystkie swoje pieniądze Paszkowskiej jako kasjerce, a ta jej wydzielała drobne kwoty w miarę potrzeby”. Maria Koplewska wyszła za mąż za inżyniera Juszkiewicza, pracującego w ministerstwie komunikacji. Natomiast Maria Paszkowska nigdy nie związała się z żadnym mężczyzną. Wpłynęło na to pewne wydarzenie podczas wakacji, które Paszkowska spędzała w Wilnie. „Pewien młody człowiek wielce radykalnych poglądów – opowiadał Kazimierz Pietkiewicz – gromadził młode kobiety, by je rewolucjonizować. Właściwie jednak je deprawował. Paszkowska mu nie uległa, jednak to doświadczenie obrzydziło w jej oczach wszelkich zalotników i nastroiło pesymistycznie do mężczyzn w ogóle”. Ten młody człowiek nie był jednak wyjątkiem w ruchu socjalistycznym. Ludwik Krzywicki stwierdzał, że byli w nim i tacy, których obchodziła przede wszystkim idea wolnej miłości.
Maria Paszkowska weszła w Petersburgu w kręgi młodzieży sprzeciwiających się rosyjskiemu samodzierżawiu, a wśród nich byli też zwolennicy idei socjalistycznych. Choć Maria nie była aktywną działaczką młodzieżowych postępowych, także rewolucyjnych kółek, lecz tylko sympatyczką, nie ominęło jej w 1884 roku aresztowanie i wydalenie z Kursów Bestużewa. „Odpokutowała – stwierdzał Ludwik Krzywicki – raczej za swoje znajomości towarzyskie, a nie za jakiekolwiek czyny konkretne”.
Szefowa „dromaderek”
Po wyjeździe z Petersburga, zamieszkała w Warszawie, bywała też w Wilnie. Oddawała „drobne przysługi” partii Proletariat, a później związała się z Polską Partią Socjalistyczną. Stanisław Posner, działacz PPS, stwierdzał, że „Gintra” Paszkowska zajmowała się „techniką”, a sprawy ideowe mniej ją interesowały. Pojęcie „technika” oznaczało wszystko to, co wiązało się z drukiem i kolportażem „bibuły”, czyli nielegalnych druków, z „Robotnikiem” na czele. „Gintra” rekrutowała i szkoliła „dromaderki”, kobiety, które obładowane niczym wielbłądy, ukrytą pod ubraniem „bibułą”, dostarczały ją do organizacji partyjnych i fabryk. „Dromaderki” dostarczały, poza tym przekazywały dla rodzin więźniów politycznych, były kurierkami przynoszącymi informacje o miejscu i czasie konspiracyjnych zebrań. Świadoma znaczenia „dromaderek” dla funkcjonowania partii, Paszkowska, jak wspominali znajomi „Gintry”, trzymała je „w żelaznych karbach” i dodawali: „Niekiedy i płacz bywał, bo niektóre »dromaderki« nie znosiły dyscypliny zbyt surowej albo zbyt brutalnej” (Stanisław Posner).
„Jeśli mam być szczerą – wyznawała po latach Karolina Pobojewska-Rogowa – to bywały chwile, że miewałam rodzaj żalu, że traktowano nas jak maszyny, bez wprowadzenia w sedno pracy, lecz godzić się z tym trzeba było, bo wymagała tego w tym momencie konspiracja, której na imię było »Maria«”. Rola Marii Paszkowskiej, nazywanej „Hetmanicą” nie ograniczała się jedynie do utrzymywania sieci „dromaderek”. Józef Dąbrowski „Grabiec” stwierdzał, że jej mieszkanie było skrzynką kontaktową dla działaczy PPS przybywających do Warszawy, a Jan Rutkiewicz wspominał, że było także „soczewką, w której ogniskowały się wszystkie wiadomości o całej partii”. Stanisław Posner oceniał, że Paszkowska była „talentem konspiratorskim pierwszej marki”, a dawanie przez nią korepetycji w domach wysokich urzędników rosyjskich stanowiło „doskonały pancerz, o który rozbijały się podejrzenia policyjne”.
Aleksiej Siedielnikow – szlachetny Rosjanin z Cytadeli
„Gintra” zorganizowała pomoc dla więźniów, członków PPS. Wykorzystywała znajomość z Aleksiejem Siedielnikowem, intendentem X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Wspominała, że był człowiekiem szlachetnym, „o gołębim sercu”, współczującym więźniom, przekazującym „grypsy”, a nawet kopiującym dla Paszkowskiej protokoły zeznań zdrajców i agentów oraz listy więźniów Czynił to wszystko bezinteresownie. Zapewne na jego postawę wobec więźniów miało i to, że miał żonę Polkę, z Polkami ożenili się też jego trzej synowie.
W 1900 roku po „katastrofie łódzkiej”, czyli wykryciu przez rosyjskich żandarmów, drukarni „Robotnika”, Józef Piłsudski trafił do X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. „Byliśmy pewni, że po paru latach śledztwa ma murowane 8 lat Kołymska […] – wspominała Paszkowska – Pozwolić »Wiktorowi« zmarnować jakieś 10 lat życia, kiedy już w przeszłości miał 5 lat Wschodniej Syberii – to było nie do pomyślenia.
Jednak zorganizowanie ucieczki z Cytadeli było niemożliwe, trzeba było użyć innego sposobu na uwolnienie Piłsudskiego. „Gintra” zwróciła się o poradę do doktora Rafała Radzwiłłowicza, jak symulować obłęd i przekazała wskazówki grypsem poprzez Siedielenikowa. Piłsudski zaczął odmawiać jedzenia, twierdząc, że „wrogowie mogą czegoś do niego domieszać”. Żywił się tylko jajami, ale i na nich zaczął wynajdować odrzucające go skazy. Poczciwy Siedielnikow, niewtajemniczony w symulację fobii, oraz jego żona zawiadująca kuchnią w Cytadeli, martwili się, że więzień prawie nic nie je. Kupili nawet „Kucharkę litewska”, ale nawet specjałów przyrządzonych według przepisów z tej książki, Piłsudski nie chciał jeść. W końcu stał się skrajnie wyczerpany.
Wtedy Paszkowska zgłosiła się do doktora Iwana Szabasznikowa, psychiatry, dyrektora szpitala dla obłąkanych pod wezwaniem Jana Bożego, z prośbą o wystawienie diagnozy. Charakteryzowała go jako człowieka światłego, dobrego i uczynnego. Poza tym nie był Rosjaninem, lecz Buriatem, a sam nazywał siebie Sybirakiem. Szabasznikow zgodził się przebadać Piłsudskiego, odmawiając przyjęcia honorarium.
Paszkowska wspominała, że Szabasznikow od pierwszego wejrzenia spostrzegł, że Piłsudski jest całkiem zdrowy na umyśle, więc zamiast go badać, rozpoczął pogawędkę o Syberii. A potem przekazał Paszkowskiej diagnozę, stwierdzającą „groźny stan psychiczny pacjenta, spowodowany nienormalnymi warunkami życia w X Pawilonie”. Szabasznikow stwierdzał, że w normalnych warunkach Piłsudski wróci do zdrowia. To orzeczenie spowodowało wysłanie więźnia do szpitala psychiatrycznego w Petersburgu, w celu dalszej obserwacji. A stamtąd Piłsudskiemu było już łatwo uciec, z pomocą pracującego w szpitalu doktora Władysława Mazurkiewicza.
Po stronie Legionów i dzieci
Gdy w PPS nastąpił w 1906 roku rozłam, „Gintra” odpowiedziała się za niepodległościową PPS-Frakcją Rewolucyjną, na czele której stanął Piłsudski. Zagrożona aresztowaniem, wyjechała do Galicji. W Krakowie roztoczyła opiekę nad emigrantami politycznymi, członkami i bojowcami PPS, znajdując im mieszkanie i pracę. Podczas I wojny światowej, stała, jak stwierdzała Stanisława Woszczyńska „po stronie tych, którzy byli wyrazicielami tzw. legionowej orientacji, tzn. po stronie wytężonej walki o zdobycie niepodległości”. W Zakopanem prowadziła w tym czasie sierociniec, po odzyskaniu niepodległości pracowała jako urzędniczka w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, zajmując się domami dziecka oraz dziećmi, które wróciły z wojennej tułaczki z Rosji. Zmarła w grudniu 1926 roku, a do rangi symbolu urósł fakt, że nagrobek wystawiony staraniem przyjaciół i współtowarzyszy partyjnych, został wykonany z granitu pochodzącego z rozbiórki soboru na placu Saskim, symbolu rosyjskiej dominacji nad Polską. „Gintra” Paszkowska walczyła z nią przez całe swoje życie. Trzy lata później ukazała się księga pamiątkowa „Życie i praca Marii Paszkowskiej”, z której pochodzą cytaty zamieszczone w tym tekście.
Tomasz Stańczyk
Na zdjęciu: Grób Marii Paszkowskiej na cmentarzu powązkowskim w Warszawie. Źródło: „Życie i praca Marii Paszkowskiej”