Józef Piłsudski, jako dowódca 1. Pułku Piechoty Legionów, otrzymał rozkaz obrony prawego, galicyjskiego brzegu Wisły od Bolesławia do ujścia Dunajca. Zdecydował się na działania ofensywne na drugim, wysokim brzegu rzeki, gdyż zajęcie go przez Rosjan dawałoby wgląd w pozycje legionistów.
Piłsudski wysłał za Wisłę patrol Gustawa Orlicza-Dreszera „Dzielny ten żołnierz – wspominał Komendant w »Moich pierwszych bojach« – przeprawił się z kilkoma ułanami wpław na brzeg nieprzyjacielski i zaatakował niespodzianie Moskali nad Nidą. Został lekko ranny i przysłał mi meldunek, że Nowy Korczyn jest słabo zajęty. Zabawnym było to, że przeprawił się zupełnie nagi – tylko z karabinami i nabojami – i pozostał prawie do wieczora w adamowym stroju na tamtym brzegu. Przywieziono go dla złożenia mi meldunku drżącego z zimna i otulonego w płaszcz dla opatrunku. Zabawnie wglądał”.
Śmiała gra
W nocy z 16 na 17 września na rozkaz Piłsudskiego bataliony Edwarda Rydza „Śmigłego i Mieczysława Neugebauera „Norwida” przeprawiły się na lewy brzeg Wisły. Podczas prac saperskich przy przygotowaniu przejścia oddziałów przez rzekę, utonął Stanisław Krynicki, o którym Piłsudski napisał, że był to „jeden z oficerów, który mógł mieć przed sobą przyszłość z powodu gruntowanego przygotowania się do pracy wojskowej”. Piłsudski stwierdził też, że ta pierwsza utrata osoby z jego najbliższego, strzeleckiego otoczenia zrobiła na nim wstrząsające wrażenie i chyba tylko bardziej przeżył śmierć Tadeusza Wyrwy-Furgalskiego w bitwie pod Kostiuchnówką”.
Piłsudskiemu bardzo brakowało odpowiednich środków łączności, co utrudniało mu dowodzenie. Szczerze wyznawał, wspominając po kilku latach tamtą wyprawę za Wisłę, że decyzja przejścia oddziałów pułku na drugi brzeg była „trochę lekkomyślna”, zważywszy na przewagę Rosjan w uzbrojeniu oraz niemożność liczenia na pomoc oddziałów austriackich. Jednocześnie uważał swoją decyzję za „grę śmiałą”.
Zajęto Nowy Korczyn, z którego uprzednio Rosjanie się wycofali, lecz potem wrócili i legioniści utracili miasteczko. Piłsudski nie był zadowolony ani z siebie, ani z żołnierzy. Stwierdzał, że ustępowali z powodu psychicznego nacisku, spowodowanego świadomością, że wróg dysponuje artylerią i karabinami maszynowymi. Niezadowolony był z siebie, gdyż nie docenił możliwości wystąpienia takiej reakcji wśród swoich żołnierzy i nie zapobiegł jej. Ale, na szczęście, nie spełniły się jego obawy, że odwrót źle wpłynie na morale legionistów.
Nie stracili ducha ofensywnego. Legionowi kawalerzyści i piechurzy pod dowództwem Władysława Beliny-Prażmowskiego, zaatakowali i rozproszyli sotnię Kozaków w Szczytnikach, potem jednak musieli się stamtąd cofnąć. Pod Uciskowem walczyła kompania Kazimierza Piątka „Herwina”, a doskonałą postawą wykazał się Stanisław Burhardt-Bukacki, dowódca plutonu „Burhardt nie tylko wytrzymuje morderczy ogień w zupełnie odkrytej przestrzeni, ale ostrzeliwuje się zawzięcie” – wspominał Stefan Pomarański, uczestnik bojów pod Nowym Korczynem i Opatowcem.
Forsowanie Wisły
Wisła zaczęła przybierać, co sprawiło, że przeprawa przez nią stała się znacznie trudniejsza. A w grę wchodził ruch w dwie strony: przerzucenie dalszych oddziałów na lewy brzeg, a także powrót na galicyjski. Rosjanie wzmogli bardzo nacisk na legionistów, którzy utracili górujące nad okolicą Winiary. W Czarkowach walczył pluton Czesława Fijałkowskiego „Młota”. Jerzy Zaleski autor „My, Pierwsza Brygada”, podkreślał, że Fijałkowski na czele trzydziestu żołnierzy przyjął walkę z ogromnie przeważającymi siłami wroga, wytrzymując przez kilka godzin ogień karabinów maszynowych, jednak straty było ogromne: dwudziestu rannych i zabitych. „Nigdy nie zapomnę tego podłego uczucia bezsilności, które mnie dusiło – stwierdzał Piłsudski –gdym stał nad brzegiem Wisły, wsłuchany w odgłosy boju, nie mogąc w niczym przyczynić się do jego powodzenia, nie rozumiejąc dokładnie, co właściwie się tam dzieje”.
Wobec odwołania ofensywy armii austriackiej, Piłsudski nie zamierzał utrzymywać oddziałów 1. Pułku na lewym brzegu i narażać ich na zniszczenie. Pojechał zatem do austriackiego generała Legay, a że sprawa była pilna, wtargnął do jego sypialni i zażądał pontonów dla przewiezienia na galicyjski brzeg swoich żołnierzy. A później czuwał nad przeprawą oddziałów.
W bojach pod Nowym Korczynem i Opatowcem poległo kilkunastu legionistów. Zostali pochowani na cmentarzu w Gręboszowie. Kończąc „Moje pierwsze boje” poświęcone walkom pod Nowym Korczynem oraz Opatowcem, Laskami i Anielinem, Limanową, Józef Piłsudski stwierdził: „zrobiłem – jak mnie się zdaje – dużo, by przez śmiałość decyzji i pracy zyskać szacunek żołnierski w otoczeniu dla siebie i strzelców”.
Tomasz Stańczyk
Na zdjęciu: Uroczystość odsłonięcia pomnika upamiętniającego boje 1. Pułku Piechoty Legionów w Czarkowach. 1928 r. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe.