Oczy Józefa Piłsudskiego w oczach Michała Sokolnickiego

 

zbliżenie na oczy Józefa Piłsudskiego

„Przede wszystkim jednak zapamiętałem sobie od tamtego czasu i szły za mną odtąd w wyobraźni mojej, jak centrum siły magnetycznej – jego oczy; jasne, bardzo dalekie, rzadko nawet w chwilach swobodnych zbliżone do człowieka – oczy z niepokojącymi błyskami drapieżnego ptaka”. Takie wrażenie odniósł Michał Sokolnicki z pierwszych spotkań z Józefem Piłsudskim i opisał je w swojej książce „Emisariusz Niepodległości. Wspomnienia z lat 1896-1919”. Przed I wojną światową Sokolnicki był jednym z trzech najbliższych współpracowników Komendanta, obok Walerego Sławka i Kazimierza Sosnkowskiego.

Sokolnicki poznał się z Józefem Piłsudskim we Lwowie, na początku XX wieku, w mieszkaniu Witolda Jodki-Narkiewicza. Piłsudski mówił wówczas mało, „zresztą widać było, że spogląda na ludzi nieufnie i udziela się niechętnie”. Ale, gdy Sokolnicki wszedł do grona zaufanych ludzi Piłsudskiego, odkrył w nim wesołego, dowcipnego gawędziarza, który lubił się śmiać. Były to jednak tylko chwile, spędzane w wąskim kręgu. Na zewnątrz Piłsudski często był „daleki i ponury”, a jeśli widziano, że boryka się z trudnymi sprawami i ciężkimi myślami, nikt nie odważał się mu zadawać pytań. Kiedy przygotowywane było jakieś działanie, gdy pojawiały się trudności „ wódz się odosabniał, konferencje i rozmowy się przerzedzały, zwiększał się jeszcze dystans i pogłębiała samotność”.

Stosunki między Piłsudskim a współpracownikami zaczęły przybierać charakter relacji między dowódcą a podkomendnymi. „W salonie, przy herbacie, przy nieodstępnym papierosie, rozmowa zaczynała się od bezapelacyjnego wydawania rozkazów” – wspominał Sokolnicki spotkania w mieszkaniu Józefa i Marii Piłsudskich przy ulicy Szlak w Krakowie. Każdy wezwany przez Komendanta na rozmowę, traktował ją, jako wyróżnienie „i wchodził na konferencję z wodzem z gotowością żołnierza – skoczyć, zginąć, zatracić się, jąć się rzeczy niemożliwych, podjąć samemu dzieła i zamachy, dokonywać rzeczy najgorszych czy najlepszych, gdyż każda rzecz płynąca z tego rozkazu musiała być dla nas święta”.

Sokolnicki kilkakrotnie wspominał o złym stanie zdrowia Józefa Piłsudskiego. „W latach 1907-09 istniały duże wątpliwości, czy człowiek ten będzie mógł żyć dłużej. Usposobienie do choroby piersiowej, wątłość, a przede wszystkim nieszanowanie siebie, życie prowadzone w trudnych, niehigienicznych warunkach poderwały w nim system sercowy”. Można jednak sądzić, że dolegliwości zdrowotne – mówiono też o nerwicy serca – Piłsudskiego miały również charakter psychosomatyczny. Piłsudski obdarzony twardym, zdecydowanym charakterem, był jednocześnie osobowością wrażliwą, przeżywającą bardzo trudności i niepowodzenia oraz stany niepewności, towarzyszące jego planom i działaniom. Na początku 1914 roku stan zdrowia Piłsudskiego znów nie był dobry. Sokolnicki uważał, że przyczynę stanowiło „łamanie się z przymusem bezczynności”. Walery Sławek zwierzał się Sokolnickiemu ze swoich obaw: „Ta wojna znów odłożona…Ale kiedyż to będzie…Niepokoi mnie zdrowie Ziuka…Czy on jej dożyje?…”

Autor: Tomasz Stańczyk