Kochany Wujaszek Ziuka

Józef Piłsudski i Stanisław Witkiewicz, malarz i wybitny krytyk sztuki, byli ze sobą spokrewnieni. Piłsudski pisząc do Witkiewicza, rozpoczynał list od słów „Kochany Wujaszku”, a Witkiewicz nazywał go Ziukiem, tak jak mówiono o Józefie w rodzinie.

Piłsudski odpoczywając w 1909 r. nad Adriatykiem, w Abbazji (dziś Opatija), odwiedził Witkiewicza, mieszkającego w pobliskim Lovranie. Poznali się wówczas bliżej, a Piłsudski miał okazję wyjaśnić „Kochanemu Wujaszkowi” szczegóły swojej działalności niepodległościowej. Witkiewicz pisał do syna, Stanisława Ignacego:

„Cieszę się z przyjazdu Piłsudskiego. On sam i Jego życie, i cel tego życia, i czyn, wszystko to jest dla mnie sympatyczne i bliskie. A oczy zawsze patrzą tak daleko w przestrzeń – tak widać tę dalekość celów, do których idzie”.

Kilka miesięcy przed wybuchem I wojny światowej Piłsudski ponownie odwiedził Witkiewicza. Podarował mu maciejówkę z orzełkiem strzeleckim. „Czapka jak czapka, ale tkwi w niej treść doniosła” – stwierdzał Witkiewicz w liście do syna. Maciejówkę zamierzał przekazać do Muzeum Narodowego.

Na wymarsz oddziałów Piłsudskiego zareagował Witkiewicz entuzjastycznie: „Strzelcy wprowadzają do historii na powrót siłę, którą ludzie przywykli uważać za dawno zniszczoną. Żyjemy – o to chodzi – nie o obcinanie kuponów” – pisał 21 sierpnia 1914 r. do siostry.

Bolał, że stan zdrowia nie pozwala mu wstąpić w szeregi Legionów, choćby po to, by czyścić buty żołnierzom. „Coz bees robić – kieś dziad” – konkludował sześćdziesięciotrzyletni twórca stylu zakopiańskiego. Chciał więc zajmować się robótkami z wełny dla legionistów, ale nie szło mu najlepiej. Zawodziły i oczy, i ręce, dotknięte artretyzmem.

O Legionach pisał z entuzjazmem, jak mało kto z polskich intelektualistów. Górnolotnie, z przejęciem: cudowne światło, jasność jedyna, odrodzenie ducha narodowego.  I nawet tak: „Legiony – to Polska”. W październiku 1914 r. stwierdzał z radością, że polskie wojsko, które tak niedawno powstało, już wytworzyło legendę. A ona – jak nie bez racji stwierdzał – jest siłą potężniejszą niż rzeczywistość.

Z niecierpliwością czekał na wieści o legionistach. Każda wzruszała go. Martwił się o Ziuka i nie szczędził mu słów zachwytu:

„Postać Piłsudskiego jest czystą emanacją dzisiejszych czasów. Zjawiła się na tle życia gotowa ze swoimi celami i środkami czynu, ze swoją własną ideą i poezją. To jest właśnie człowiek, który był konieczny, dlatego to, co On czyni, staje się w sposób cudowny! Ach Ziuk!”

I to właśnie jego miał z pewnością na myśli, mówiąc o nieszczęściu, jakim jest to, że Polakom nie przyświeca jedno słońce, lecz „mnóstwo błędnych ogni albo smrodliwych łojówek”. Życzył Ziukowi zwycięstwa i 100 tysięcy żołnierzy. „Czymbyśmy byli bez Piłsudskiego i jego żołnierzy? Wszą siedzącą za kołnierzem walczących państw i narodów.”

Piłsudski był wdzięczny za te i inne gorące słowa Witkiewicza. 9 stycznia 1915 r. pisał do niego: „Sieroszewski dał mi do przeczytania notatki kochanego Wujaszka z czasów wojny, gdzie tyle serdecznych słów uznania dla siebie znalazłem. Dzięki stokrotne za pamięć i serce, którego tylem doznał.” Notatki o Piłsudskim, jakie Witkiewicz zaczął robić w lipcu 1915 r., urywają się na zdaniu: „On jest i będzie na zawsze rzeczywistym wodzem Polskich Legionów.”

Stanisław Witkiewicz zmarł w Lovranie we wrześniu 1915 r. Podczas jego pogrzebu w Zakopanem, wśród wieńców, które przykryły grób był i ten dla „Kochanego Wujaszka”.

Autor: Tomasz Stańczyk