Dziadek Billewicz i młokos Sienkiewicz

Józef Piłsudski wspominał, że gdy był gimnazjalistą, pewnego dnia dziadek Billewicz powiedział mu, że przestaje prenumerować „Słowo”. Zdumiony Ziuk zapytał: dlaczego? Przecież gazeta drukuje nową powieść Sienkiewicza – „Potop” (pierwszy odcinek ukazał się w grudniu 1884 r.). Dziadek odpowiedział gniewnie: „Otóż to właśnie. Właśnie ten młokos Sienkiewicz! Ten nie wie nawet, co to Billewicze, a porywa się pisać o nich!” Młokos Sienkiewicz zbliżał się wówczas do czterdziestki.

Porywczy dziadek „Dziadka”

Dziadek, drżącymi ze zdenerwowania rękoma, podał wnukowi gazetę. Ziuk zaczął czytać „Żyje na Litwie z dawna znany i szanowany ród Billewiczów. Do wielkich zaszczytów nie dochodził, ale…”.  Billewicz gwałtownie przerwał wnukowi. „Otóż to – ryknął dziadzio z najwyższą furią bijąc w stół pięściami. No, Ziuk, co ty na to?”. Gdy wnuk stwierdził, że nie widzi nic złego, dziadek oburzył się: „Jak to? Młokosy wy obaj, ty i twój Sienkiewicz! Najpierw się uczyć, potem pisać! To Billewicze do zaszczytów nie dochodzili? Patrzcie! A panu Sienkiewiczowi to nie wiadomo, że starosta żmudzki zasiadał w senacie przed niejednym kasztelanem? Toż nie drążkowym kasztelanem był Billewicz!
A dziś czegośmy to doczekali?”.
Rzucił jeszcze pod adresem autora „Potopu” kąśliwie: „gryzipiórek”.

A przecież Sienkiewicz o Billewiczach napisał bardzo pochlebnie: „Był na Żmudzi ród możny Billewiczów, od Mendoga się wywodzący, wielce skoligacony i w całem Rosieńskiem nad wszystkie inne szanowany. Do urzędów wielkich nigdy Billewiczowie nie doszli, co najwyżej powiatowe piastując, ale na polu Marsa niepożyte krajowi oddali usługi, za które różnymi czasami hojnie bywali nagradzni”. Dodawał Sienkiewicz, że Billewiczowie byli zamożni i wpływowi, tak że musieli liczyć się z nimi nawet Radziwiłłowie.

Dziadka Billewicza wyprowadziła jednak z równowagi wzmianka o urzędach co najwyżej powiatowych, jakie mieli zajmować jego antenaci. Ale z czasem, jak mówił Józef Piłsudski, dziadek, szczególnie po zaznajomieniu się z postacią Oleńki Billewiczównej, przekonał się do „Potopu” i nie zrezygnował z prenumeraty „Słowa”.

Syn dziadka, Jan Billewicz, odwiedzał Józefa Piłsudskiego w Belwederze. Pewnego razu powiedział mu: „Pamiętaj Ziuk, że jeżeli tu jesteś, to tylko przez krew Billewiczowską. To tak zawsze było: co Billewicze zebrali, to Piłsudscy roztrwonili”. Tu pogroził mi palcem – relacjonował dalej Józef Piłsudski – i powiedział: pamiętaj!

Autor nieznany

Wspomnienie Piłsudskiego o porywczym dziadku Billewiczu pochodzi z artykułu „Poranek w Sulejówku”, który wraz wraz z „Obiadem w Sulejówku” i „Wieczorem w Sulejówku” jest relacją z dnia 30 listopada 1923 r., spędzonego przez autorkę u Piłsudskich w „Milusinie”. Teksty zostały opublikowane w londyńskim „Tygodniu Polskim” w 1962 r. Podał je do druku Michał Sokolnicki, dawny współpracownik Piłsudskiego, informując, że autorka jest osobą dobrze mu znaną, uczestniczką walk I Brygady.

Dlaczego nie ujawnił jej nazwiska? Nasuwa się jedno wyjaśnienie: osoba ta mieszkała w komunistycznej Polsce. Wacław Jędrzejewicz i Janusz Cisek, autorzy „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935” podają, że autorka wspomnień to Aleksandra Zagórska. Pracowała przy wytwarzaniu bomb dla Organizacji Bojowej PPS, była członkiem Związku Strzeleckiego, działała w strukturach werbunkowych Legionów Polskich, organizowała Ochotniczą Legię Kobiet. Była matką Jurka Bitschana, najbardziej znanego orlęcia lwowskiego. Zmarła w 1965 r. w Warszawie.

Tomasz Stańczyk